Polub nas na Facebooku

Encyklopedia

Nanda Dewi

www.ucpress.edu/books/pages/8198.html

Zachwycająca himalajska olbrzymka – Nanda Dewi – dotyka duszy wszystkich, którzy ją oglądają i odbiera życie niektórym.

Ustne przekazy na temat Himalajów są zbiorem dawnych opowieści i współczesnych dramatów. Czasami oba składniki tradycji się mieszają, gdyż nowe odkrycia potwierdzają stare przekazy. W książce Święte góry świata (Sacred Mountains of the World), profesor Edwin Bernbaum zgromadził opowieści dotyczące setek najwyższych szczytów świata. Na podstawie zapisów z jego książki przygotowaliśmy poniższy artykuł o Nanda Dewi – Bogini Szczęścia.

Oprócz rajskiej góry Kajlasa, którą Parwati dzieli z Śiwą, Bogini ma szereg innych siedzib na himalajskich szczytach. Mieszka tam w swych różnorodnych postaciach – urzekających pięknem i dobrocią, ale i przerażających. Jako Nanda Dewi, Bogini Szczęścia przebywa na szczycie noszącym Jej imię, który leży w pobliżu granicy indyjsko-chińskiej1. W zgodnej opinii himalaistów, jest to jeden z najtrudniejszych do zdobycia wierzchołków na Ziemi.

Imiona trzech szczytów, które poza głównym tworzą masyw, nawiązują do ich relacji z Bóstwem, któremu służą. Nazwy te różnią się od popularnych nazw geograficznych. Tak więc: Nanda Ghunti to „welon Nandi”, Nanda Kot – „forteca Nandi”, Nanda Khat – „łoże Nandi”. Jedyną wyrwą w skalnej ścianie masywu jest gardziel Ryszi Ganga, będąca jednym ze źródeł świętej Gangi. Nazwa potoku pochodzi od siedmiu mędrców (ryszi) religii wedyjskiej, którzy szukali pomocy Bogini przed demonami zanim opuścili planetę i przyjęli postać siedmiu gwiazd (Plejady) w konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy (Ursa Major). Pasterze donosili, że zdarzało im się słyszeć odgłosy mędrców wędrujących w towarzystwie swej Opiekunki i Jej świty. Były to odgłosy bębnów, trąbek i szczekanie psów. Nieliczni himalaiści, którym udało się zbadać gardziel, spod której wypływa ryczący potok, donosili o rajskich łąkach pokrytych kwiatami na skalnym placu pod szczytem.

Nanda Dewi leży w prowincji Uttarakhand, głównym rejonie pielgrzymek w indyjskich Himalajach. W hierarchii duchowej ważności zajmuje on drugie w kolejności miejsce po Kajlasa i Manasarowara w Tybecie. Uttarakhand, z powodu położenia na niższej wysokości i co za tym idzie łatwiejszego dostępu, jest rejonem licznie odwiedzanym. Tysiące pielgrzymów co roku zanurza się w Gomukh, źródle Gangi w lodowcu2, przybywa do świątyń Śiwy i Wisznu w Kedarnath i Badrinath, w dolinach u stóp lodowych tronów bogów. Wierni otaczają szczególną czcią skalną rzeźbę szczytu Śiwalinga (hindi: Shivling, 6543 m n.p.m.), będącego majestatycznym wcieleniem samego Pana Śiwy. W lecie do sanktuariów ciągnie nieprzerwany potok hindusów z całych Indii. Są wśród nich starcy o laskach, niemowlęta niesione na plecach, zaprawieni w pielgrzymkach weterani i nowicjusze, nieprzygotowani na trudy górskiej wędrówki. Niektórzy świadomie traktują pielgrzymkę jako ostatni akt oddania Bogu w życiu. Umierają w krainie bogów, szczęśliwi, że dzięki temu zbliżyli się do ostatecznego wyzwolenia z kręgu narodzin i śmierci. Region jest celem dla licznych joginów i mędrców. Idą oni za przykładem swego boskiego mistrza Śiwy, który medytował pośród szczytów Himalajów, wskazujących na niebiosa – transcendentny kierunek dla ludzkiej wędrówki.

Nanda Dewi, Bogini przebywająca na najwyższym szczycie w całym rejonie, ma wiele świątyń i kaplic sobie poświęconych. Jedną z bardziej znanych jest przybytek przy stacji górskiej w Almorze. Rozciąga się stamtąd wspaniały widok na sam szczyt i otaczające go wzniesienia. Głównym bóstwem w świątyni jest Nanda, która uchodzi za spokojną i miłościwą. Potrafi Ona jednak przybrać postać Durgi, gniewnej Bogini, która zaabsorbowała moce wszystkich bogów, w tym Śiwy i Wisznu, aby zabić kosmicznego demona-byka. Bogini jest czczona podczas licznych świąt przez miejscową ludność i pielgrzymów. Częścią najbardziej spektakularnego festiwalu ku Jej czci jest trzytygodniowa pielgrzymka po śnieżnym szlaku u podnóża Triśuli, wyniosłego szczytu uważanego za trójząb Śiwy przez jednych, a za broń samej Nandi przez innych. Raz na dwanaście lat tysiące wielbicieli, wielu z nich boso, towarzyszy przemarszowi Bogini z Almory na zbocze Nanda Dewi. Procesję prowadzi baran niosący ubrania i ozdoby dla Bogini. Kiedy procesja dochodzi do końca, baran jest puszczany wolno.

Jedna z takich procesji zakończyła się tragicznie. Według przekazów ustnych, książę z sąsiedniego królestwa zakochał się w księżniczce Garhwalu. Młodzi skonsumowali związek, nie odprawiwszy zalecanych obrzędów. Bogini uznała to za obrazę i pokarała krainę księcia plagami. Poddani zorganizowali wtedy pielgrzymkę do sanktuarium Bogini u podnóży Triśuli. Władca jednak nie potraktował pokuty poważnie i aby się nie nudzić, zabrał ze sobą tancerki. W ten sposób spotęgował tylko gniew Bogini, która zasypała uczestników procesji lawiną. Trudno powiedzieć, czy zdarzenie faktycznie miało miejsce. Faktem jest natomiast, że w 1954 roku znaleziono setki ciał w polodowcowym jeziorze Rupa Kund, w pobliżu sanktuarium Nanda Dewi. Według archeologów zwłoki pochodziły sprzed ok. 600 lat. Na podstawie strojów i znalezionych przedmiotów udało się ustalić, iż byli to pielgrzymi, którzy zginęli albo w górskiej wichurze, albo pod lawiną.

Mieszkańcy regionu traktują Nanda Dewi jako życzliwe źródło życia i odnowy. Księgi starożytnych Indii opisują, że świat nawiedziła niegdyś totalna powódź. Podobnie jak w biblijnej opowieści o Noe, mędrzec Manu został ostrzeżony przed kataklizmem i zbudował łódź, dzięki czemu przetrwał. Wisznu, obrońca ludzkości, inkarnował jako gigantyczna ryba i umieścił łódź na szczycie wzniesienia. Kiedy wody opadły, Manu ze swoją rodziną i zwierzętami, które zabrał ze sobą, zeszli na ziemię, żeby odnowić na niej życie. Mieszkańcy Uttarakhand uważają, iż ową górą była Nanda Dewi. Jedna z tubylczych grup – Radźisowie – uważają szczyt za siedzibę swych przodków. Według innych przekazów, na górze zostali z Boginią saptaryszi (siedmiu mędrców), którzy przetrwali powódź na łodzi Manu.

Majestatyczny szczyt Nanda Dewi rzuca urok tak na Hindusów, jak i ludzi Zachodu. Od 1883 roku próbowały go zdobyć wyprawy wysokogórskie, jednak aż do 1934 roku bezskutecznie. W tymże roku, Brytyjczycy: Eric Shipton i H.W. Tilman przekroczyli barierę gardzieli Ryszi Ganga i dotarli do doliny u podnóża świętego szczytu. Shipton napisał: „Dotarliśmy do wewnętrznego sanktuarium misy Nanda Dewi i przy każdym kroku czuję emocje, które chyba czuje każdy, kto wkracza na nieodkrytą ziemię. Za każdym rogiem czekała nas jakaś tajemnica. Jako dziecko marzyłem, żeby znaleźć się w takiej dolinie, w której mógłbym odkryć dla siebie nieznaną chwałę Natury. Rzeczywistość okazała się nie mniej cudowna niż na wpół zapomniane marzenie. O ilu dziecięcych fantazjach można powiedzieć coś takiego w naszych czasach, które pozbawiają złudzeń?”

Dwa lata później, w roku 1936, Tilman wrócił na Nanda Dewi razem z anglo-amerykańską wyprawą. W dniu, w którym wszedł z N.E. Odellem na główny wierzchołek, potężna ulewa zalała wieś na zboczu góry, powodując śmierć czterdziestu osób. Niektórzy członkowie wyprawy odwiedzili po tym zdarzeniu ważnego kapłana w Badrinath. Dociekali czy mieszkańcy nie będą uważali ich za sprawców tragedii, jako że ośmielili się wstąpić na święty szczyt. Kapłan odpowiedział, że wręcz przeciwnie – będą traktowani jak mahatmowie, wielkie dusze, którym Bogini łaskawie pozwoliła się do siebie zbliżyć.

Podczas zejścia z góry, tubylcy pytali himalaistów, czy widzieli na szczycie złotą pagodę i staw. Kiedy zaprzeczali, ludzie nie chcieli im wierzyć, że naprawdę zdobyli szczyt. Wspinacze wspomnieli o tym kapłanowi w Badrinath. Ten odpowiedział im z uśmiechem, że nie mogli zobaczyć tych rzeczy. Sfera boskiej rzeczywistości nie ma bowiem natury fizycznej i nie sposób jej doświadczyć ludzkimi zmysłami.

Wiele lat później Nanda Dewi zauroczyła innego himalaistę. Jego tragiczna, lecz jednocześnie piękna historia, zbliża do siebie kultury Wschodu i Zachodu. Willi Unsoeld, znany amerykański wspinacz, który jako pierwszy pokonał zachodnią grań Mount Everestu, widział Nanda Dewi jeszcze jako młody człowiek. Zachwycony Jej urodą, przyrzekł sobie, że jeśli kiedykolwiek będzie miał córkę nazwie ją Nanda Dewi. Unsoeld z czasem się ożenił i, gdy urodziła mu się córka, wypełnił dawną obietnicę. Kiedy Dewi skończyła 21 lat, postanowiła wspiąć się na górę, której imię otrzymała. Razem z ojcem zorganizowała w 1977 roku wyprawę, do której przyłączyli się najsłynniejsi amerykańscy himalaiści.

Wyprawa z trudem przebrnęła przez gardziel Ryszi Ganga. Pierwsza grupa wspięła się na szczyt nową drogą. Dewi dotarła do ostatniego obozu pod szczytem. Miała go zdobyć z drugą grupą. Po dniu przymusowego postoju z powodu wichury, rozchorowała się jednak i musiała zostać w obozie. Kiedy dzień później ekipa zbierała się do zejścia, Dewi nagle usiadła i spokojnie powiedziała: „Umieram”. Po chwili opuściła ciało w objęciach ojca. Próby reanimacji okazały się daremne. Słowa ojca odsłaniają siłę miłości do córki i do świętej góry: „Zgodziliśmy się, że najlepiej będzie zostawić ciało Dewi w śniegach góry, którą tak bardzo pokochała. Andy, Peter i ja uklękliśmy na śniegu i, trzymając się za ręce, pożegnaliśmy przyjaciółkę, która jeszcze przed chwilą zajmowała tak ważne miejsce w życiu każdego z nas. Modliłem się, dziękując za świat pełen piękna, które zobowiązuje człowieka do odpowiedzenia pięknem własnego charakteru. Dziękowałem też za element niebezpieczeństwa, bez którego doświadczenie gór nie byłoby tak intensywne. Na koniec złożyliśmy ciało Dewi w lodowym grobowcu, by spoczęło na piersi Darzącej Szczęściem Bogini Dewi”.

Dewi podczas wyprawy zrobiła wielkie wrażenie na tragarzach i mieszkańcach wsi na szlaku. Nie bez znaczenia był fakt, że mieszkając z ojcem w Kathmandu nauczyła się nepalskiego. Jej serdeczność i autentyczne zainteresowanie życiem tubylców, w jednej chwili zjednywały ich serca. Dewi miała jasne włosy, co mieszkańcom kojarzyło się jednoznacznie z Boginią Gauri, złocistą postacią Bogini Parwati. Na wieść o jej śmierci wieśniacy uznali, że Dewi naprawdę nie umarła. Według nich z powodu postanowienia ojca, by nadać córce imię Bogini, Nanda Dewi wstąpiła w ciało Dewi. Jej „śmierć” była więc sposobem, w jaki Bogini postanowiła powrócić do swego domu. W ten sposób narodził się współczesny mit o Żywej Górze.

1Nanda Dewi [za Wikipedią:] – masyw górski w Himalajach Garhwalu, w zachodniej części Himalajów Wysokich, na zachód od jeziora La’ang Cuo, pomiędzy rzekami Dhauliganga na zachodzie, Goriganga na wschodzie i Girthi na południu. Wierzchołek główny Nanda Devi ma 7816 m n.p.m. i jest drugim co do wysokości szczytem Indii, znajduje się przy granicy z Chinami. Inne wierzchołki masywu to: Nanda Devi East (7434), Tirsuli (7074), Dunagiri (7066), Changabang (6864).

W kwietniu 1939 r. na wschodni szczyt Nanda Devi wyruszyła pierwsza polska wyprawa w Himalaje. W jej czteroosobowym składzie byli: inż. Stefan Bernadzikiewicz (32 l.), dr. inż. Jakub Bujak (34 l.), inż. Janusz Klarner (29 l.) oraz kierownik wyprawy, inż. Adam Karpiński (42 l.). 2 lipca 1939 r., o godzinie 17:30, dwójce z nich, Jakubowi Bujakowi i Januszowi Klarnerowi, udało się wejść na dziewiczy, liczący 7434 m n.p.m. szczyt Nanda Devi East, wówczas szósty co do wysokości zdobyty przez człowieka. W trakcie dalszej części wyprawy, w drodze na Tirsuli, 18 lipca 1939 r., na założony na wysokości 6150 metrów przez Bernadzikiewicza i Karpińskiego II obóz zeszła lawina, która pogrzebała obu himalaistów.

2Źródła Gangesu znajdują się w Himalajach, w kilku lodowcach górskich na zachód od pasma Nanda Dewi.